Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niby dobrodusznie. Jednak w tym uśmiechu było coś tak złowrogiego, że Olgę i Romana przeniknął dreszcz nad wyraz przykry. Nieznacznie zamienili z sobą spojrzenie porozumiewawcze, lecz zauważyli odrazu, że chłop to spojrzenie ich pochwycił. Sytuacja stawała się bardzo niewyraźna. Wtem ujrzeli przy drodze kamienny obelisk. Olga zawołała odruchowo:
— Ot i nasza kapliczka! Zrub! Za tym laskiem już polana pałacowa.
Oczy jej zapłonęły, na twarz śniadą wystąpiły jaskrawe plamy rumieńca.
— A, a, a! tak wy tutejsza, kiedy tak dobrze znacie Zrub! Tak ja wam teraz powiem kto wy, panienka. Wy samaż że kniażna Olga, doczka gienierała. Ot jak! a, a! ot jak! Ja odrazu wiedział, że to wy mnie różne bajuszki opowiadacie. Nu, teraz to ja wierzę, że wy do Chazmary Tatarki jedziecie, tylko, że nie po wróżby żadne a po skarby gienierała, których ona pilnuje. Ech! — machnął ręką — ale i wid‘ma i jej brat czort nie poradzi, jak tu przyjdą towariszczi po te skarby.
Olga zmrużyła oczy i spytała przeciągle:
— Czemuż towariszczi nie zabrali odrazu owych skarbów od Chazmary, wtedy gdy palili zamek i mordowali kniazia.
Chłop wzruszył ramionami.
— A kto ich wie? Pewno nie wiedzieli o skarbach, że one są.
— Skądże teraz wiedzą?
— A... wiedzą! — zaśmiał się chłop cynicznie, pokazując spróchniałe zęby.
— Ty im powiedziałeś?
— Jeszcze nie powiedziałem, ale mogę powiedzieć. Chyba, że...
— Mów!
— Jak dacie połowę tych skarbów, to będę milczał.
— Durny ty, czemuż ty odrazu o tych skarbach bolszewikom nie powiedziałeś?