Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   65   —

tedy ſię tu ukryiemy — (do Ofelii) Weź xiążkę do ręki i udaway zaczytaną, ażeby pozór duchownego nabożeńſtwa pokrył twoią samotność. Aż nadto się częſto wydarza, że się na twarzy i w minie świątobliwość kryśli, a w ſercu diaboł siedzi

KROL (do ſiebie.)

Bardzo wielka prawda! co za ſrogi raz ta mowa moiemu ſumnieniu zadaie! policzki podłey nierządnicy przez ſztukę zwodniczemi różami umalowane, nie ſą brzydſze pod piękſzydłem, iak móy uczynek pod piękną larwą, moich wyrazów.... o iak ciężkie brzemię!

OLDENHOLM

Słyſzę go nadchodzącego, oddalmy się miłościwy Królu (Król i Oldenholm odchodzą)

SCENA X.
OFELIA (czyta xiążkę) HAMLET.
HAMLET (ſam z ſobą rozmawiając)

Bydź? albo nie bydź, to ieſt więc pytanie. Jeſtże duſza ſzlachetnieyſzą tego, który pociſki i ſtrzały nacierającego loſu cierpliwie zno si? albo tego, który się na przeciw tym wſzyſtkim gromadom nędzy odważnie uzbraja? i w odporze ginie?.... umierać.... ſpać, więcéy nic, a z tym ſnem zakończyć troſki naſzey du ſzy, niezliczone męki przyrodzenia, któresmy

na
E