Przejdź do zawartości

Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   64   —

dło, wſżelako tyle zawſze ma chitrośći, że się nayzręczniey z sideł wymota.

KROL.

Miło że cię przyiał?

GILDENSTERN.

Z oświadczeniem naywiękſzych grzeczności. Nie wabiłżes go na iakową rozrywkę?

GILDENSTERN.

Miłościwy Królu! zdarzyło mi się przypadkiem napotkać towarzyſtwo aktorów, namieniłem mu o nich, i zdawało się: iakoby tem był nieco uradowany; chce im ieſzcze dzisiay grać rozkazać, i zaprafża W. K. M. abyś na tem widowiſku przytomnym bydź raczył.

KROL.

Z całego ſerca. Bardzo ſię cieſzę że tak ieſt weſoł. Staray ſię go w tym utrzymy wać humorze, i pamiętay na to, aby co raz więcey w podobnych rozrywkach znaydował upodobania, Zamelduy to zaraz Królowy i powiedz iéy iak wiele u niego wlkóraieś.

(Gildenſtern odchodzi.)


SCENA IX.

{{c|OLDENHOLM (daie znak dworzanom aby ſię oddalili) KRÓL OFELIA.

OLDENHOLM.

Królewic Hamlet zbliża ſię w naygłębſzém zamyśleniu..... iezeli ſię W. K. M. podoba

tedy