Przejdź do zawartości

Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   109   —
KROLOWA.

Ach! ſzaleńſtwo iego ieſt ſtraſznieyſze od utarczki wichru z rozhukanym morzem — W takowym to przyſtępie niepohamowanego ſza leńftwa, ſłyſzy coś za parawanem ruſzaiącego się, dobywa ſzpady; krzyczy, mysz, mysz i przebija w tey imaginacyi ukrytego Oldenholma.

KROL.

O nieba! — co za wyſtępek! — to samo byłoby mnie się ſtało, gdybym był na mieyſcu tego ſtaruszka. Iego wolność grozi powſzechném niebeſpieczeńſtwem, mnie, tobie ſamey i każdemu — biada nam! iakże będzie można ten krwawy poſtępek uſprawiedliwić? całe brzemię iego na nas zwalą, ponieważ od nas zależało użyć oſtrożności, i tego ſzalonego zamknać kazać. Dokadże poſzedł?

KROLOWA.

Schować ciało zabitego, przy ktorym tak dziwne ieſt iego zachowanie, że wyraźnie wi dać, iż iego wola niebyła uczeſtnikiem tego, co iego ſzaleńſtwo zdziałało. On opłakuie co uczynił.

KRÓL

O krolowo, trzeba nam niezwłocznych chwycić się ſzrodkow. Umysł moy ieſt w wielkiey nieſpokoyności — Tylko miłość two ia do niego, ſtawia nas w tym ſmutnym ſta