Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   108   —

i wiele gadać lubił, ſtał się zarazem poważnym, i milczeć się nauczył, teraz zapewne żadnego nie wyda ſekretu. Pódź przyiacieiu; zaniesiem cię na tobie przyzwoite mieyſce, dobranoc matko, (podchodzi i ciągnie za ſoba Oldenholma.)

KROLOWA.

O Boże; co się ieſzcze ze mną ſtanie, iakże uratuię króla? iakże uratuię ſyna mego, iakże uratuię sama siebie od tych katuſzy, które me duſzę ſzarpią.

SCENA XIII.
KROL, KROLOWA, GILDENSTERN.
KROL.

Cóż tam królowo, mamże się ſpodziéwać ulgi przez tę rozmowę moiey zgryzocie i troſkom? — lecz cóż to, — cóż mam ſobie wnosić z tych wzdychań i ięków, — mów — gdzie ieſt Oldenholm?

KROLOWA.

Zoſtaw nas ſamych Gildensternie (Gilden ſtern odchodzi) o moy drogi mężu! cóżem ia widziała.

KRÓL

Coż takiego? — mów krolowo, co porabia Hamlet?