Przejdź do zawartości

Strona:Gustaw Meyrink - Zielona twarz.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kupujących od wnętrza zakładu i w otworze ukazał się biust dekoltowanej panny o jasno-niebieskich, uwodzicielskich oczach i blond włosach.
W jednej chwili poznała po wymowie, że ma przed sobą rodaka, austrjaka i rozpoczęła w języku niemieckim objaśnianie jakiejś sztuczki czarodziejskiej na trzech, szybko chwyconych korkach, przyczem okazywała cały wdzięk wyrafinowanej kobiecości we wszystkich odcieniach, począwszy od wyprężania piersi w kierunku męskiego vis-à-vis aż do prawie telepatycznie-dyskretnego wypromieniowywania zapachu ciała, który umiała jeszcze skuteczniej wytwarzać przez dorywcze obnażanie ramion.
„Widzi pan tu trzy korki, prawda? Pierwszy kładę do prawej ręki, do tego drugi i rękę zamykam. Tak. Trzeci kładę — uśmiechnęła się zarumieniona — do kieszeni. Ile mam w ręce?“
„Dwa“.
„Nie, trzy“.
Zgadzało się.
„Ta sztuczka nazywa się: latające korki i kosztuje tylko dwa guldeny“.
„Dobrze; proszę pokazać mi, na czem sztuka polega“.
„Czy mogę wpierw prosić pana o pieniądze? Taki jest zwyczaj“.
Cudzoziemiec złożył dwa guldeny, eksperyment, który polegał tylko na zręczności palców,