Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie będzie widział. — Bo proszę pana — objaśniał mię alfons z miną pełną powagi — we środku znajdzie pan tam liścik od pana Charouska“.
W nadmiarze wruszenia rzuciłem się alfonsowi na szyję, a łzy trysnęły mi z oczu.
Odsunął mię łagodnie i mówił z wyrzutami:
„Niechże się pan opamięta, panie von Pernat! Minuty czasu nie mamy do stracenia. Może zaraz się wydać, że jestem w fałszywej celi. Franek i ja u odźwiernego zamieniliśmy sobie numery“.
Musiałem zrobić mocno głupią minę, bo alfons mówił dalej:
„Jeżeli pan tego nie rozumie, to nic nie znaczy. Koniec końców: jestem tu i basta.
„Niech mi pan powie — przerwałem mu — niech mi pan, panie — — panie — „Wencel“ — dopomógł mi więzień — nazywam się piękny Wencel!
„Niech mi pan panie, panie Wencel, co robi archiwarjusz Hillel — i co słychać z jego córką?
„Na to niema czasu“ — przerwał mi niecierpliwie piękny Wencel. Przecież lada chwila mogą mnie stąd wylać! Zatem: jestem tu dla tego, żem się przyznał do rabunku extra — — “
„Jakto, więc tylko dla mego powodu — aby módz się do mnie dostać — popełniłeś rabunek — panie Wencel? — pytałem w strząśniony.
Alfons kiwnął pogardliwie głową: „Gdybym rzeczywiście rabunek popełnił, tobym się do niego nie przyznał! Co pan sobie o mnie myśli? „Zacząłem powoli rozumieć. Poczciwy chłop użył podstępu, aby mi do więzienia przemycić list Charouska.
„A w dodatku — zrobił bardzo zamyśloną minę — muszę pana nauczyć efilepsji.
„Czego?
„Efilepsji. Niechno pan pilnie patrzy i dokładnie uważa na wszystko. — Naprzód wykrzywić trzeba gębę — tak! — wydął policzki, poruszał niemi w prawo i w lewo jak ktoś co płucze usta „Potem