Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

diana z ust wychodzi — to się robi tak“ i — pokazał jak to się robi z zupełną naturalnością. „Potem ściskam duży palec pięścią. — Potem wywracam oczy“ jął okropnie zezować — „potem a to jest najtrudniejsze — zaczynam krzyczeć i wyć okropnie. O tak: ba-bu-bu! i zarazem upadam na ziemię. — „Runął w całej długości na podłogę, aż ziemia jękła — i wstając powiedział: „To jest naturalna efilepsja — jak tego nas nauczył dr. Hulbert w bataljonie.
„Rzeczywiście, łudząco podobne — rzekłem — ale do czego to wszystko służy?
„Bo wtedy cię z celi wyprowadzą“ — objaśnił piękny Wencel. „Dr. Rozenblatt jest to ostatnie bydle. Wszystko mu jedno. Kiedy już ktoś zdycha do cna, Rosenblatt zawsze powie: chłop zdrów jak ryba: — Tylko efilepsji boi się jak byk czerwonej płachty. I jeżeli kto umie to zrobić, to zaraz go przeniosą do celi dla chorych! — — — A wtedy wydostać się stamtąd, to zabawka dziecinna — i tajemniczo dodał szeptem — kraty w oknie celi szpitalnej są przepiłowane i tylko słabo gnojem zaklepane! To jest tajemnica bataljonu! — Parę nocy jeno czujnie bacz, a gdy zobaczy pan z dachu w okno spływającą pętlę na sznurze — podnieś pan lekko kratę, byle nikt tego nie zauważył, włóż ramiona w pętlę a my pociągniemy pana na dach — i spuścimy na drugiej stronie na ulicę. — I basta!“.
„Dlaczegóż mam z więzienia uciekać? Przecież jestem niewinny.
„To nic nie znaczy. Uciec można zawsze — odpowiedział piękny Wencel, a z podziwu oczy mu aż się zaokrągliły.
Całej swej elokwencji użyć musiałem, aby ten cały obłędny plan, wynik jakiejś nauki bataljonu — przedstawić mu jako bezowocny.
Że ja „dar boży“ odrzucałem i wolałem czekać, aż sam przez się odzyskam swobodę — było mu to niezrozumiałe.