Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

konturów, kształtuje się równie jak i nikłe ciało. Surowa powściągliwość, wzrastająca z dniem każdym otacza się mgłą słodyczy, o wolę wiecznie napiętą niby o puklerz odbija się szyderstwo zawarte w uśmiechu ludzkim, w oczach zapala się ironiczny uśmiech, spokój widniejący ciągle na szczupłej twarzy, pokrywa żywość i niepokój, którego pełną jest dusza tego milczącego dziecka południa.

XVI.

Gdy Blanqui po dwuletnim pobycie na zamku Blagnac powrócił z końcem roku 1826 do Paryża, by objąć u Massina miejsce korepetytora, a także przygotować się do ostatecznego ukończenia swych studyów prawniczych i medycznych, zastał w stolicy wielkie wrzenie. Karol X. prześcignął w prowokacyjnych rządach Ludwika XVIII i stan rzeczy był teraz nierównie gorszy jeszcze. Miliardy franków rozdzielono pomiędzy emigrantów, uchwalono ustawę o świętokradztwie, a teraz właśnie miano narzucić drugą tak zwane „loi de l’amour“. Studenci opuszczają szkoły, zbierają się po kawiarniach, dyskutują, przychodzi do aresztowań, starć z wojskiem, strzałów. Blanqui naturalnie przyłącza się do demonstrujących i w ciągu roku 1827 trzy razy jest ranny. Po raz pierwszy w kwietniu otrzymuje w ulicy St. Honoré cięcie szablą, właśnie z okazy i owego „loi de l’amour“ de Peyronneta, drugi raz dostaje mu się jeszcze jedno cięcie na moście Św. Michała, podczas demonstracyi przeciw jezuicie Recamierowi. Ale wrażenie prawdziwej bitwy ulicznej odnosi Blanqui dopiero 19 listopada 1827 r., nazajutrz po wyborze liberałów do Izby. Godzina jest wieczorna, miejsce zajścia, rue aux Ours i rue St. Denis,