licyantów i agentów tajnych. Pani Antoine z bratem wbiegli tedy pospiesznie na najwyższe piętro, gdzie mieszkała odźwierna teatru Odeonu, kobieta olbrzymiego wzrostu, przywiązana do Blanquiego niezmiernie, aż wprost zakochana w nim. Właśnie przyrządzała z całą precyzyą kawę. Z wielką ochotą ukryła ona zbiega w pierzynach swego łóżka i wróciła do poprzedniego zajęcia, uchyliwszy nawet drzwi na kurytarz, by tem większy dać dowód, że nie może być w zmowie, i że o niczem nie wie.
Pani Antoine zeszła potem do swej pracowni haftów, mieszczącej się w parterze tegosamego domu i asystowała rewizyi, która powoli przeniesioną została do pomieszkania, na pierwszem piętrze. Znaleziono oczywiście kapelusz i rękawiczki, ale malec uratował sytuacyę, twierdząc najbezczelniej, że to jest jego własność. Na dowód prawdy otworzył nawet szafę, pełną ubrań wuja i obałamucił tem tak policyantów, że poszli dalej. Nie ocalał przed rewizyą nawet pokój odźwiernej. Agenci obwąchali wszystko, kawę, śmietankę, zajrzeli nawet pod łóżko, do łóżka atoli zaglądać uznali za zbyteczne. Blanqui był tedy znowu wolny, ale nie na długo. Aresztowano go pewnego dnia na rogu rue de Figuier, i dnia 14 czerwca 1861 stawiono przed trybunał wraz z wspólnikami, rzeźbiarzem Senique, drukarzem Caumette, powroźnikiem Vosgien, litografem Frèmeaux i żoną jego, panią Frèmeaux. Jak było do przewidzenia posłuszni sędziowie, bez ceregieli zasądzili go na cztery lata posłali do więzienia Św. Pelagii. Widocznie wychodzili z założenia, że mu się nudzi na wolności i za całą dotychczasową działalność należy odpoczynek w zacisznej celi.
Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/284
Wygląd
Ta strona została przepisana.