Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ładować swego gniewu w piosnce, czy innym fragmencie muzycznym, który z czasów wolności pozostał w pamięci. Bez pozwolenia żadnej książki mieć nie wolno, nic coby odwrócić mogło myśl od przerażającej rzeczywistości, coby nieszczęśnika wykluczonego ze zbiorowiska ludzkiego, z tem zbiorowiskiem na nowo złączyć mogło. Ni kropli wina, czy wódki dla rozgrzania się, pobudzenia rozpraszającej się energii. Za każdy z tych zabronionych artykułów, za najlżejsze przekroczenie, zaraz: kazamaty, cele karne, łańcuchy. A w tekście regulaminu ciągle podkreślana arbitralna władza dyrektora, który włada rzuconą na fale morza twierdzą Mont-Saint-Michel, jak kapitan okrętem.
Regulamin taki oczywiście obliczony jest świadomie na wywołanie rozpaczy, apatyi, choroby i szaleństwa. U ludzi w sile wieku będących, zmuszonych żyć w powyż opisanych warunkach bez ruchu, słowa, możności zadowolenia najelementarniejszych potrzeb, wytworzyć się musi ostry stan patologiczny. Toteż jedni chorują na febrę, znajdują się w stanie ciągłego podniecenia, inni przeciwnie zapadają w bezruch. Staube popełnił samobójstwo, Austen, Bardon i Charles dostali pomieszania zmysłów, wielu wreszcie zmarło w szpitalu w Pontorson.
Ale u niektórych odporność jest wielka, energia nie słabnie długo mimo wszystko. Od początku wielu wysila całą swą pomysłowość w kierunku zmylenia czujności dozorców i oto często niespodziewanie udaje się osiągnąć rzeczy z pozoru niemożliwe; więźniowie rozmawiają ze sobą, korespondują, czytają dzienniki, porozumiewają się ze światem zewnętrznym, w czem czynni są przyjaciele Blanquiego i Barbésa, jak Fulgencyusz Girard i inni. Przyjaciele ci snują się po całej cytadeli,