Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
63
PRZERWANA CHWILA

jak nieziemskie widziadło, wysunęła się wązka łódka. Z tyłu łodzi krzepka postać odpychała się od piasku długiem wiosłem, z przodu druga zanurzała w fale podrywkę, wyciągając ją co czas pewien, a wtenczas, jak roztopiony metal, spływała z sieci woda, wewnątrz zaś zostawały często drgające kawałki srebra, a nieraz nic. Wówczas Jerzemu robiło się przykro: żal mu było każdego zmarnowanego wysiłku rybaka, za to uśmiechał się sercem, gdy połów był szczęśliwy.
Wkrótce łódka wsunęła się znów pod ogrody, a słońce opadło jeszcze niżej. Tarcza już znikła za chmurą; na horyzoncie leżał ogromny wachlarz jasnych smug promieni, a w krwawem morzu,