Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
60
GUSTAW DANIŁOWSKI

jeszcze chyba więcej przybyło... Bóg łaskaw!...
A że właśnie jęknął dzwon na Anioł Pański, chłop zdjął czapkę, odsłaniając łysą czaszkę, z pasmami włosów długich i białych, jak kądziel, i jął mruczeć pacierze.
— Dziękuję! — szepnął Jerzy, czując, że go ogarnia niewytłomaczone wzruszenie, że prądy myśli bezwiednych, jak rzeki podziemne, nurtują jego wnętrze. Nie umiał sobie zdać sprawy z tych poczuć, a ilekroć próbował je określić, wsiąkały w głębsze, nieprzejrzyste pokłady jego jestestwa. Nie mógł zresztą skupić się dostatecznie i nie chciał, doświadczał dziwnego rozproszenia myśli i rozlewności uczuć, i spra-