Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
52
GUSTAW DANIŁOWSKI

podróży, zbywał monosylabami, lub energiczną komendą: jedź prędzej!
— Ciężka droga, panie! — odpowiadał Żyd, szarpiąc lejcami i wymachując batem.
— Kamienie i pod górę! — dodawał z kozła przybrany brat, a otyła siostra sapała, jak trzeci koń.
W końcu wdrapali się na szczyt wzgórza, i Jerzy ujrzał najprzód palący się w słońcu złoty krzyż, potem wieżyczkę kościołka, a następnie w kotlinie grupę skupionych domków; od tego jądra rozbiegały się w różnych kierunkach żółte paski dróg, wzdłuż których, jak pochowane w trawie omszałe kamienie, leżały w gęstwinie sadów wiejskie chaty.