Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
38
GUSTAW DANIŁOWSKI

ucisku w tym punkcie Jerzy doznawał wrażenia niezwykłej suszy wewnętrznej, jakby po przejściu palącego wichru, do czego dołączało się mętne lecz nieznośne poczucie raptownego wyjałowienia mózgu i mechaniczności rachunku — raz, dwa, trzy, który, niby rozpędowe koło, nabierał wstrętnych cech konieczności martwej i nieprzerwalnej.
Nagle takt i ton łoskotu kół zmienił się.
Jerzy, niemal przerażony tem zjawiskiem, podniósł powieki i, ujrzawszy za szybą czerniejące kraty mostu, wstał i patrzał:
W dole świeciła rzeka, jak nieruchoma, matowa blacha, oprawna w szeregi coraz gęściej ustawionych latarni, które w postaci