Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
37
PRZERWANA CHWILA

od których go chciano oddalić: więc przeświadczenie o tem, że spełnia pracę Danaid, plugawa świadomość bezsilności, szarpanie się konających, zgnilizna żywych, pewność i straszliwy lęk zatracenia.
Znękany, z chłodem w szpiku kości legł na ławce i, zaciskając powieki, jękiem wewnętrznym błagał o omdlenie lub sen... Zwolna minął zenit męczarni; po chwili Jerzy poczuł budzącą się w nim odporność i instynktownie jął liczyć miarowe takty w uderzeniach kół, szukając w tych rytmicznych wahaniach ulgi i ucieczki. Środek skutkował. Rozżarta, rozprężona hydra boleści, chowając żądła zatrute, jęła się szybko kurczyć i pod piersiami zwijać w kłębek zwarty i ciężki; prócz