Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/391

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
381
POCIĄG

Stało się wprost straszno; tylko dzwony w Ryszwilu szalały i głucho warczała wściekła lokomotywa, ścieląc dym na ciała powalonych.
Naraz gwizd przeraźliwy rozdarł powietrze.
Wszystkie dzwony Ryszwilu zamarły nagle.
Zahamowany silną dłonią pociąg stanął, jak wryty.
A gdy opadły dymy, przed lokomotywą w krwawej łunie reflektorów ukazał się człowiek.
Szarą kurtkę miał rozpiętą na piersiach, nabrzmiałe żyły na skroniach, a w twarzy płomienie; w ręku trzymał jeszcze pokruszone szczątki alabastrowej balustrady, która gruzami swemi stworzyła przejście przez rzekę.