Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
29
DWA GŁOSY

stworzone na gniazdo orlich pomysłów.
I z niego to wionęła ku mnie ta świetlana myśl, że to nie on wołał: »Antychryst«, że to się rwały ku piekłu zgniłe szmaty łachmanów, wynędznienie ciała, rozjątrzone strupy, haniebne sińce pobicia, bolesne skrzepy krwi, rozognienie ran.
A jakby na potwierdzenie dźwignęły się jego powieki i popatrzyły na mnie dwie duże bladoniebieskie źrenice, czyste oczy rozbudzonego dziecka, naiwne wyrazem szczerego zdziwienia, onieśmielone popłochem żałosnego lęku.
— Mój — zaszlochało mi coś w sercu.
Ale on zsunął się szybko z da-