Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
27
DWA GŁOSY

pod głowę leżała na wznak wyciągnięta postać odrażająca.
W strzępach rozłażących się łachmanów żółciało spaloną skórą wychudłe ciało żebracze.

Na jednej z bosych nóg, pożartych bliznami, ślimaczył się powyżej kostki rozdrapany strup niezgojonego wrzodu. Odrzucona na bok, niby zbyteczna wynędzniała ręka, obwiązana jakąś