Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
347
POCIĄG

drzwi zamknięte, oczekując wyższej władzy, a z nią jakiegoś rozkazu.
— Nakoniec! — rozległo się kilka szeptów.
Drzwi się rozwarły, ukazał się w nich upragniony naczelnik ruchu, a za nim zawiadowca.
— No, cóż tam?! — rzekł sucho pierwszy.
— Źle, panie — odparł jeden z urzędników, wręczając mu papier.
— Nie pytam: jak? — oburknął naczelnik i czytał półgłosem: »Pociąg minął i naszą, drugą stacyę w całym pędzie. Z pasażerów nie dostrzegliśmy nikogo; prawdopodobnie nie wiedzą o niczem. Lokomotywa, zdaje się, w porządku. Cała linia