Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
343
POCIĄG

— Co to będzie?! — powtórzyli, jak echo, wszyscy.
— Nic! — wybuchnął oprzytomniały zawiadowca. — Linia wolna, kocioł w lokomotywie tęgi — nie pęknie. Panowie ruszajcie do swoich zajęć. Ani słowa nikomu! Nie niepokoić publiczności. Ja idę po naczelnika. Telegrafuj pan tymczasem na drugą i pierwszą stacyę o dalsze wiadomości — zwrócił się do jednego z telegrafistów.
— Zaraz — odrzekł tenże i pochylił się nad aparatem.
Tymczasem przed stacyą wszczął się hałas i ruch. Cały kwiat Ryszwilu dążył na spotkanie swych dzieci.
Na olbrzymi asfaltowy podwórzec wtłaczały się co chwila lśnią-