Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
339
POCIĄG

w przestrzeń. Widok był rzeczywiście piękny.

Marmurowe płyty terasy, piętrzącej się nad wodą, różowiły się od słonecznych blasków. O dwieście stóp poniżej balustrady płynęła szeroką wstęgą rzeka, mieniąc się całą kaskadą barw — od brudnego złota do krwawej purpury. Tuż obok sterczały wyniosłe gmachy Ryszwilu, nad którym wiły się dymy i dymy — bez końca. Na przeciwległym, płaskim brzegu czerniały skupione, nizkie domki, dalej majaczył las, a nad nim konało ogromne słońce. Zawiadowca częścią patrzał w dal, częścią myślał o rozmaitych rzeczach, a także i o tem, że most i przedłużenie toru nietylko psułoby widok, ale jest zgoła

22*