Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
338
GUSTAW DANIŁOWSKI

domki i chaty znikły, lub przeniosły się na dół — hen, za rzekę. Na tem samem urwisku, gdzie rósł niegdyś las, wzniesiono kosztem milionów pyszny dworzec kolejowy, który był dumą Ryszwilu.
Zamiast drzew wyrosły alabastrowe kolumny, na których legło kryształowe sklepienie, pokryte obficie freskami i złotem.
Pod marmurowe arkady wpadał co parę godzin zdyszany pociąg. Tu zatrzymywał się, tu też się kończył tor kolejowy — prawie na skraju urwiska — tak, iż przyjezdnym dość było przejść parę kroków, by znaleźć się obok zawiadowcy, który właśnie stał oparty o balustradę i patrzał