Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
305
WIGILIA

prosić go na wieczór, ale z drugiej strony chce ten wieczór spędzić sam na sam z synem: nie odpowiada nic. Przykre milczenie trwa chwilę, poczem muzyk, wskazując oczyma paczki, mówi trochę zgryźliwie: — To wszystko dla Michasia!
— Tak — brzmi jakby nieśmiała odpowiedź.

— Naturalnie — z odcieniem gorzkiej ironii, ciągnie dalej muzyk. — Wszędzie Michaś, zawsze Michaś! On jeden tak się tłoczy w pani istocie, że nikt więcej już się zmieścić nie może!... A pan Michał — wybucha nagle — ma przecież swój flet: niech więc dmucha w to drewno... ta dziurawa fujarka to jego powiernik, przyjaciel, jedyny to-

20