Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
279
WIGILIA

o wielkiem szczęściu, którego doniosłość pani Halina oceniła rozsądkiem, a gorycz w nim zawartą wchłonęła w swe serce. Od tego czasu wszystkie święta, w które ucząca się młodzież ma dłuższe ferye, wdowa obchodziła tak smutno, jak pogrzebowe rocznice. Uroczystość tych dni, gwar i powszechne wesele zdawały się istnieć jedynie na to, by silniej uzmysłowić jej samotność i dać odczuć, że dawniej święta spędzali razem; mogliby i teraz, ale nie będą. Swoją drogą pani Andrzejowa, ulegając nałogowi tradycyi, dwa razy, myśląc ciągle: po co to wszystko? — przyrządziła sobie rybę na wigilię, dwa razy kupiła babkę, kółko kiełbasy i kraszankę, i oba razy od-