Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
266
GUSTAW DANIŁOWSKI

nowego niepowodzenia. Jeżeli przedtem pan Michał przyjął z rezygnacyą słowa wyroku, to obecnie czuł, że ponowna odmowa będzie dlań nietylko przykrością, lecz ciężkim ciosem. To też im wyraźniej domyślał się, że w sercu wdowy zaszła pomyślna dlań zmiana, tem większy go strach ogarniał przed chwilą stanowczą. Im silniej pragnął, tem silniej się wahał, aż w końcu spóźnił się fatalnie.
Rok szkolny minął tak szybko, jak każde szczęście. Ogólna radość z patentu dojrzałości Michasia miała się wkrótce zamienić dla pani Haliny w ciemne źródło smutku i tęsknoty. Michaś musiał wyjechać do wyższego zakładu technicznego w dalekie