Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
265
WIGILIA

w epoce jej odrodzenia i prawdopodobnie stało się z kolei pierwiastkiem, potęgującym wzrost nagły pulsów jej życia. Wdowa już przedtem raz kategorycznie odmówiła fleciście, co nie zamąciło jednak ich dobrych stosunków, a obecnie lękała się, poprostu, by starań swych nie ponowił, bo czuła, że trudno jej będzie powiedzieć: tak! przez wzgląd na syna, a może trudniej jeszcze: nie! przez wzgląd na własne swe serce, gdzie wraz ze spokojem i szczęściem odezwała się struna, którą przedtem uważała za starganą i zniszczoną już na zawsze. Te same jednak okoliczności, które zdawały się sprzyjać zamiarom muzyka, stały się w rezultacie pośrednią przyczyną