Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
257
WIGILIA

razu mogli się porozumieć, to głównie dlatego, że teoretyk miał na zawołanie moc gotowych terminów i formuł, w których praktyk nie mógł się zoryentować i połapać; skoro się jednak dowiedział, że to ta stara, dobrze mu znana rzecz tak się dziwacznie nazywa, czuł się u siebie w domu, gdy teoretyk tymczasem musiał miną nadrabiać.

To też, naprzykład, kiedy Michaś dowodził, że na świecie obecnie toczy się ciężka walka o byt, — matka, wiedząc już, że tak się mieni spędzanie nocy nad suknią, odnoszenie roboty w słotę lub mróz na bardzo odległą ulicę, wyczekiwanie po kilka godzin na parę rubli zapłaty — mogła powiedzieć, że od tej walki oczy

17