Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
250
GUSTAW DANIŁOWSKI

mowy o żadnej wspólności ideowej, i z tego względu z samego początku unikał starannie wszelkiej wymiany myśli, zgoła nie podejrzywając, że to oszczędzanie przykrości staje się dla matki źródłem boleści, unikanie zaś drobnych starć prowadzi prosto do katastrofy raptownego zerwania, bo z góry wyklucza wszelką możliwość porozumienia się; w dodatku, stokroć prędzej mógł przypuścić, że w materyalistycznem pojmowaniu dziejów są pewne luki, niż to, że jego matka do tego porozumienia rozpaczliwie dąży.
Dopiero scena przed obrazem otworzyła mu oczy na wiele rzeczy; w ciągu dwóch dni nietylko zrozumiał stan matki, krzywdę,