Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
246
GUSTAW DANIŁOWSKI

tomności nie straciła, w całej jej istocie nie było żadnej innej myśli, żadnego uczucia, prócz bólu istnienia. I w takiej właśnie chwili uczuła na ramieniu dłoń syna, w uchu słowo: mamo! a na włosach pocałunek. I znowu ją chwycił ogromny jakiś lęk; pierś się ścisnęła tak mocno, iż z nadludzkim wysiłkiem zdołała wydobyć ledwie szept, cichszy, niż zapomniany grób: — Michasiu! Drugi pocałunek syna wrócił jej przytomność i siły; spazmatycznie ścisnęła chłopca za szyję i rozpłakała się serdecznie, a później, opanowawszy wzruszenie, jęła mu opowiadać wszystko: całą swą mękę, starania i zabiegi, czynione w celu odzyskania jego serca; a mówiła głosem cichym