Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
245
WIGILIA

trupa męża; później to przeszło. Czasem tylko, w chwilach rozdrażnienia lub fizycznego zmęczenia, uczucie to, jakkolwiek przelotne, słabsze w swych objawach i mniej bolesne, dokuczało jej nieraz; duszności zaś i bicia serca doświadczała dość często. Teraz jednak brak tchu był tak wielki, że choć siedziała koło otwartego okna, miała wrażenie, iż ją w worku zamknięto: przechyliła więc za ramę głowę i chwytała zbielałemi ustami chłodne powietrze, a jednocześnie wydało się jej, że tam w ciemności kołysze się nad nią śmierć. Duszność jednak przeszła: poczuła znaczną ulgę, ale zarazem takie wyczerpanie, osłabienie i bezwładność, że, choć na jotę przy-