Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
244
GUSTAW DANIŁOWSKI

wiele zależało na tem, by go oderwać — a wszystkie te dziwaczne czynności spełniał z niezwykłem przejęciem i milczał przytem jak zaklęty. Raz tylko, gdy spostrzegł nową książkę u matki, spytał: skąd to? a gdy się dowiedział, że z czytelni, wystąpił mu na twarz wyraz zdziwienia, a potem jakby chmura smutku, wstydu lub winy.
Tymczasem, w miarę zapadania zmroku, wraz z ciemnością ogarniało panią Halinę jakieś nieokreślone uczucie ucisku i ciężaru w piersi; do tego dołączył się tępy ból w okolicy serca, który się rozchodził po plecach i lewem ramieniu... Czegoś podobnego doświadczyła po raz pierwszy, gdy jej przyniesiono