Przejdź do zawartości

Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
236
GUSTAW DANIŁOWSKI

między nią a nim i obojgu grozi, a czego ona zrozumieć, poznać nie może i nie wie z czem walczyć. Od czegóż jednak pani Andrzejowa była kobietą, która, gdy kocha, ma więcej rozumu w sercu niż mędrzec w głowie?
Póty więc męczyła się w noce bezsenne, chodziła do wzgardzonego przez syna Olimpu i łkała u stóp ołtarzy, aż poprostu odgadła, że między nim a nią tworzy się przepaść pojęć, wierzeń i myśli, którą musi przeskoczyć, lub zginie.
To odkrycie powodu oziębłości Michała przyniosło jej chwilową ulgę, bo przestała się gubić w męczącym chaosie domysłów i przypuszczeń, a nadto jeszcze przekonała się o tem, o czem już