Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
233
WIGILIA

krzywił się niechętnie, mrucząc: Uczony — farmazon.
Kiedy zaś farmazon wyciął raz drwiącego zeń czeladnika rzeźnickiego tak silnie w pysk, że się ten nogami nakrył, odrazu przyciągnął na swoją stronę wszystkich najbardziej nieprzejednanych wrogów jego nauki, nie wyłączając i samego pokrzywdzonego.
— Mocny we łbie i w pięści! — tak odzywano się powszechnie o staromiejskim bohaterze, a w piersiach słyszącej to matki radość zalewała porysowane serce i rany dawne goiła. Jasna ta jednak epoka w życiu pani Haliny nie trwała zbyt długo. W piątej klasie Michaś już zarabiał na siebie lekcyami, przez co znaczną ulgę matce przynosił; i lecz jednocze-