Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
232
GUSTAW DANIŁOWSKI

zrobi z niemi co zechce; ja tego... tego... — tu usta jej drżały i ściskało się gardło — nie dotknę!
Fraszką jednak były dla pani Andrzejowej nadmiar pracy i kłopoty, których jej szybki rozwój Michasia dostarczał, w porównaniu z tem uczuciem radości i dumy, z jakiem rozpromieniona chodziła w niedzielę na spacer, prowadzona przez syna, co w trzeciej klasie był wzrostem jej równy, a w czwartej już przerastał matkę o pół głowy.
— Chłopak jak bawół, udał nam się! — mawiał o swym chrześniaku ślusarz Maciej, na co gruby mydlarz Piotr, któremu syna wypędzono z drugiej klasy,