Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
231
WIGILIA

z wielkiemi zakładkami spodnie po wszelkich możliwych kombinacyach matki, znającej się przecież na krawiecczyźnie, niespełna w pół roku sięgały Michasiowi do kostek.
Wtedy trzeba było znowu wydostać kilka rubli, co przy szczupłych dochodach, zdobywanych szyciem po domach prywatnych, było dotkliwym wydatkiem.
Wprawdzie wdowa po długim, prowadzonym przez pokątnego doradcę, procesie, dostała kilkaset rubli odszkodowania za męża, ale nie chciała ich ruszać: miała jakiś nieprzezwyciężony wstręt do tych pieniędzy; zdawało jej się, że pachną krwią.
— Niech leżą — mawiała — w kasie. Jak Michaś dorośnie,