Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zawsześ niecierpliwy — zauważyła stara. — Król Salomon mówił, że człek niecierpliwy i popędliwy, jest jak wiatr...
— Ach! dajcież pokój, ciotko, królowi Salomonowi. Sądziłem, żeście o nim zapomnieli. Salomon! Opowiadajcie co mówią?
Staruszka umilkła zasmucona i urażona. Mąż popatrzał na nią, na syna. Uczuł się w obowiązku skarcić jego niecierpliwość.
— Król Salomon samą mówi prawdę — rzekł i dodał szybko — mówią w Nuoro, żeś zakochany w Małgosi Carboni.
Gorący rumieniec oblał twarz chłopca. Porwał za widelec, jadł szybko.
— Idyoci! — zabełkotał!
— Słuchaj — mówił ojciec, podnosząc w górę szklankę, do połowy napełnioną winem. — Nie tak to i głupie. Jeśli jest część prawdy w tem, co ludzie mówią, powinieneś oświadczyć się „gospodarzowi,“ powinieneś powiedzieć mu tak naprzykład: „Dobroczyńco, mężczyzną, już jestem i daruj mi jeśli dotąd skrywałem przed tobą uczucia me, tak jak skrywałem i przed własnemi rodzicami...
—.Milczcie! na Boga milczcie. Nic o tem nie wiecie! — zawołał zarumieniony po uszy Anania.
— Ach! święta Katarzyno! — zawołała zia Tatana, stojąc jak zawsze po stronie wychowanka i nie pomna urazy względem króla Salomona. — Nie dręcz biednego chłopca! Widzisz, że zmęczony drogą. Daj mu odpocząć, a będzie czas mówić o wszystkiem. Gbur z ciebie, chłop prosty, nic nie rozumiesz.
Chłop wypił do dna wino, machnął ręką i z niezmąconem spokojem ciągnął.
— Ja nie uczony, a syn mój uczony, prawda, lecz starszy jestem od niego, mam włosy siwe, — mówiąc to pociągnął za kosmyk zwieszających mu