Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Serce biło mu gwałtownie. Po chwili wdowa odezwała się obojętnie.
— Jeśli ty nic nie wiesz, zkądżebym wiedzieć mogła? A teraz chłopcze, przysuń się bliżej, wieczerza gotowa, jedz na zdrowie.
Anania przysunął się do stołu, na którym kobieta postawiła misę.
— Ja — mówił z większem zaufaniem do starej wdowy po bandycie, niż do kogo bądź — przez długi czas nie wiedziałem nic o niej. Teraz wpadłem, zdaje mi się, na ślad... Po opuszczeniu mnie, wyjechała z Sardynii. Znam takiego, co ją widział w Rzymie, ubraną jak damę...
— Czy tylko na prawdę widział — przerwała żywo wdowa — i czy rozmawiał z nią?
— Spędził z nią godzin kilka — odparł z goryczą młodzian — nic się więcej dowiedzieć nie mogłem. Dopiero zeszłej zimy, w Rzymie, udałem się do prefektury i dowiedziałem się, że mieszka tam pod zmienionem nazwiskiem. Zerwała z przeszłością, pracuje uczciwie.
Zia Grathia stanęła przed studentem i w miarę, jak mówił otwierała szeroko ciemne swe, sińcami podbite oczy i roztwierała ramiony jakgdyby zgarniając słowa młodzieńca. Ten myślał o Maryi Obinu, opowiadając, że Ola zerwała z przeszłością i uczciwie pracuje na życie.
— Lecz czyś pewny, czyś tylko tego pewny?
— Najpewniejszy... zapewne — mówił niby obojętnie. — Dwa miesiące mieszkałem u niej. Odnąjmuje pokoje...
Nalał sobie wina, podniósł szklankę, przypatrywał się, przy mdłem świetle żelaznej, starożytnej lampki, a spostrzegłszy męty, zaledwie usta umoczył. Otarł usta i spostrzegłszy dziurę w szarej serwecie, którą stolik był przykryty, zakrył nią sobie twarz, przez dziurę patrząc na wdowę.
— Czy pamiętacie babciu, jakeśmy się z Ju-