Strona:Gerhart Hauptmann - A Pippa tańczy.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podobnego raz... jeśli się wreszcie jest wystrychniętym na dudka! — W co to za wymarzony wpadło się futerał? — Do pioruna! co się tu dzieje? — Co jest Pippa? — Masz jeszcze przy sobie złoty klucz? — Daj, daj go tu! zaraz; otworzymy!
PIPPA. Przebudźże się, Michaś! ty marzysz jeszcze! opamiętaj się
HELLRIEGEL W takim razie wolę być raczej marzycielem, niż w taki podły sposób się przebudzić, czternaście mil łbem na dół spadłszy. Nie można już nawet ręki przed nosem zobaczyć! Co to ma znaczyć? Kto to kciukiem gardło mi ugniata? Kto przytłacza mi górami trwogi szczęście mojej piersi?
WANN. Tylko bez obawy, bez żadnej obawy, najlepszy Michale! wszystko w tym domu jest w mojej mocy! i niema tu niczego, coby ci szkodzić mogło.
HELLRIEGEL. Ach, mistrzu, czemuż tak prędko przywołujesz mię napowrót do tej jaskini grobowej? czemu nie wpuszcza mię to stare, dzikie obszarpane zwierzę do mojego zaczarowanego zamku wodnego? to było to, czego zawsze sobie życzyłem! to było to właśnie! najdokładniej rozpoznałem to, o czem, małym chłopcem będąc, przy ognisku marzyłem! a Pippa patrzyła oknem! a woda grała, jak dźwięczne tony fletni pod nią, wokoło murów! — Pozwól nam raz jeszcze podróż tę odbyć! daj nam twoją czarowną gondolkę, a ja jestem gotowy... ja, dam ci ten, tu, mój cały tobołek, z całą jego kosztowną zawartością, zato!
WANN. Nie, Michał, jeszcze nie! bądź cierpliwy! jeszcześ z pierwszego nie ochłódł! Proszę was o-
—   71   —