Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
tolo.

Przeziębi się... nad stawem chłodno. Zaniosę jej szarfę... (Do innych). A wy?

wituś.

Ja wolę wypalić cygaro w towarzystwie kuzynki, jeśli mi pozwoli.

lulu.

Chętnie.

Tolo znika w ogrodzie.
SCENA XI.
lulu — wituś
Lulu wstaje — idzie do kominka. Wituś za nią patrzy przez chwilę.
wituś.

Nawet kuzynka dziś dobrze wygląda.

lulu.

To »nawet« jest rozczulające.

wituś.

U mnie to dużo znaczy. Bo ja się w komplimenta nie bawię. O! Muszce za tę młynarkę zupełnie nie do twarzy, za czerwona.

lulu.

Przeciwnie... jest zupełnie w stylu.

wituś.

Wygląda jak poziomka w śmietanie. Czy ma styl, czy niema stylu. Albo dobrze, albo źle, a kuzynka wygląda doprawdy jak z obrazu.