Cóż och Lulu?... To nic nie pomoże. W każdym razie dezerteruj jak najprędzej z wspólnych apartamentów. Wycofasz się z honorem. Lepiej niż ze sztucznym rumieńcem i szynionem.
Myślałby kto, że ty...
Ach moja droga, ja jestem wyjątkiem. Pochodzę z rasy dającej w posagu obietnice, ale zato zęby, włosy i t. d. bajecznej jakości.
Któż nie zaręczy, że i Muszka... wszak z tej samej rasy pochodzi.
A przytem ma 20 lat. A‑t‑elle de la veine! Mieliście racyę flirtować tutaj. Choć i tam nad stawem widok był przecudny. Przedstawcie sobie — Witolda w lawntennisowych bielach — pośród fornali pławiących konie.
Czy wjechał do stawu?
Mało brakowało. Moja obecność go krępowała. Widziałam, że był z tego powodu wściekły. Widok ten jednak bawił mnie. Konie pływające wśród pieniącej się wody — jakaś śmiałość i odwaga ludzi... coś z centaurów na podolskiej równi. Epatant!
Zostawiam was. Darujcie.