Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

konała się katastrofa. Mąż, zbyt słaby, nie umiejąc znaleźć sposobu pokonania otwartego i upartego buntu Hipolity, uciekł nieomal, pozostawiając po za sobą wielce poplątane interesy, w których zatonęła największa część jej fortuny. Hipolita szukała schronienia u swej matki, potem u siostry w Caronno w willi wiejskiej. I wtedy to straszliwa choroba, na którą zapadała już od dzieciństwa, choroba nerwowa, analogiczna z epilepsią, pojawiła się znowu. Listy datowane z sierpnia wspominały o tem. „Nie! nie umiałabyś wyobrazić sobie przerażenia, które ogarnęło mój umysł. Co mnie dręczy przedewszystkiem, to nieubłagana jasność wizyi imaginacyjnej. Widię cię jak wijesz się z bólu, widię twarz twoją zmienioną i pobladłą śmiertelnie, widię, jak twoje oczy toczą się dokoła rozpacznie pod przysłaniającemi je powiekami; widzę twe ręce pobladłe i zaciśnięte konwulsyjnie a w palcach pukiel włosów wyrwany i choćbym niewiedzieć jaki czynił wysiłek, nie zdołam dojść do tego, by rozpędzić tę wizyę okropną. A potem słyszę, jak mnie przyzywasz; najistotniej brzmi mi w uszach dźwięk twego głosu, dźwięk schrypły i nabrzmiały łzami, głos istoty, co przyzywa pomocy, bez nadziei, by jej dopomożono.“
Nieco później: „Piszesz mi: Gdyby taki atak schwycił mnie w chwili, kiedy jestem w twoim uścisku?... Nie, nie, nie zobaczę się już z tobą, nie chcę się z tobą widzieć! Byłaś chyba szaloną