Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IV.

Obecnie nie Hipolita to już, ale Jerzy proponował dalekie wycieczki. Skazany na „oczekiwane wciąż życie“, przypuszczał, że wychodzi naprzeciw niego, że je znajdzie i zdoła uszczknąć w rzeczywistości dotykalnych wydarzeń. Sztuczna jego ciekawość chwytała się też rzeczy, które zaledwie zdolne zająć powierzchownie, nie mogły przeniknąć i wstrząsnąć nim do głębi duszy. Usiłował wynaleźć między swoją duszą a pewnemi przedmiotami jakiś związek nieistniejący; usiłował otrząsnąć się z obojętności wewnętrznej, tej obojętności bezwładnej, która tak długo czyniła go obcym i niedostępnym wszelkiemu pochodzącemu z zewnątrz wzruszeniu. Zbierając wszystkie swe zdolności badawcze, usiłował odnaleźć jakąś wspólność między sobą samym a otaczającą go przyrodą; by się módz nakoniec pogodzić z tą przyrodą i wiernym jej już pozostać.
Ale nie zbudziło się w nim bynajmniej owo niezwykłe wzruszenie, które po kilkakroć uniosło go i zdumiało w najpierwszych dniach pobytu w pustelni, przed przybyciem ukochanej. Nie