Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

memu, którego głos słodki, o dziwnem brzmieniu, ozwał się do niej słowami, nie zasłyszanemi nigdy. I nie skłamała mówiąc mu: „Bierzesz mnie dziewicą: ja nie znam jeszcze co to rozkosz“.
Wszystkie epizody tych zaczątków miłości, owracały Jerzemu na pamięć jedne po drugich kolejno, bardzo wyraźnie. Odtworzył sobie w myśli niezwykłe uczucia i nadzwyczajne wrażenia tych czasów. W dniu 2-im kwietnia spotkała go Hipolita na owem oratorium a 10-go kwietnia już przyrzekła, że przyjdzie do niego. O, dniu niezapomniany! Nie mogła uledz jeszcze pragnieniom kochanka, bo nie była dotąd wyleczoną zupełnie; i przez długi ciąg schadzek, przez dwa tygodnie niemal, nie mogła mu się oddać w zupełności. Z głębokiem zdumieniem poddawała się wszystkim pieszczotom, na jakie odważa się mężczyzna, którego żądza dochodzi do szału niemal; nowicyuszka, nieświadoma niczego jeszcze, czasami wylękła, była dlań objawem zdrowym a wzniosłym niewieściego wstydu, zamierającego pod wpływem zwycięzkiej namiętności. W tej epoce często zdarzały się jej zemdlenia; padała bezwładna, lodowata, tak że miała zupełny pozór umarłej, lub popadała w atak nerwowy, którego jedynemi symptomatami zewnętrznemi były: siność, zgrzytanie zębami, kurcz palców, zniknięcie tęczówki w białku oczu pod powieką. A wreszcie, nakoniec mogła mu się oddać