Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stanęło mu w pamięci jak sam wpadł nagle do tego pokoju, widok trupa, wzdęte i łopoczące u okien firanki, łoskot kropielnicy zawieszonej na ścianie...
Fakt miał miejsce rano 4-go sierpnia, nie poprzedzony żadną okolicznością, budzącą podejrzenie. Samobójca nie pozostawił żadnego zgoła listu, nawet do ukochanego siostrzeńca. Testament, którym naznaczał Jerzego ogólnym swym spadkobiercą, był daleko wcześniej już sporządzonym. Demetrio widocznie przedsięwziął środki ostrożności, by ukryć przyczyny swego po stanowienia a nawet odjąć wszelką sposobność do przypuszczeń; starannie zatarł, aż do najdrobniejszego, ślady czynów, które poprzedziły krok ostatni. W mieszkaniu znaleziono wszystko w porządku, w porządku niemal zbytecznym: ani jednego kawałka papieru, pozostawionego na biurku, ani jednej książki, wyjętej z szaf bibliotecznych. Na stoliku obok łóżka tylko otwarta szkatułka od pistoletów; nic więcej.
Po raz tysiączny toż samo pytanie przedstawiło się umysłowi żyjącego: „Dlaczego on się zabił? Czy miał jakąś tajemnicę, która toczyła mu serce? Czy też może tylko sama przenikliwość okrutna jego umysłu, czyniła mu nieznośnem życie? Nosił sam w sobie swe przeznaczenie, los swój, jak ja w sobie mój noszę“.
Popatrzał na małą srebrną kropielnicę, zawieszoną dotąd w głowach łóżka na ścianie, pobo-