Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potem dotknął nozdrzy, mówiąc:
In odorem suavitatis.
Nakoniec umaczał wielki palec w oleju katechumenów i kiedy Jan trzymał dziecko na wznak leżące, namaścił piersi jego znakiem krzyża; skoro zaś Jan odwrócił je plecami do góry, ponowił to namaszczenie między łopatkami znakiem krzyża, mówiąc:
Ego te linio oleo salutis in Christo Jesu Domino nostro...
Potem kłębkiem waty otarł miejsca namaszczone i przywdział stułę białą na znak radości, aby oznajmić, że zmaza pierworodna miała zostać zniesioną. I nazwał Rajmunda jego imieniem, zwracając doń trzy pytania uroczyste. Ojciec chrzestny odpowiadał:
Credo, credo, credo.
Kaplica miała dziwny rezonans. Promień słońca, wśliznąwszy się przez wysoko umieszczone okno owalne, oświecił na posadzce jedną z tafli marmurowych, pokrywających groby w głębi podziemia, gdzie spoczywało w pokoju kilku moich przodków. Matka moja i brat stali po za Janem, tuż obok siebie. Mania i Natalka wspinały się na palce, aby dojrzeć dziecko, ciekawe, uśmiechające się od czasu do czasu, szeptały coś między sobą. Ten szept był przyczyną, że Jan odwrócił się cokolwiek, z gestem wyrozumienia, w którym malowała się cała tkliwość starca dla dzieci, ta