Następnego ranka odbyła się ceremonia chrztu bez wszelkich uroczystości i przepychu, ze względu na stan zdrowia Juliany. Dziecko zaniesiono do kaplicy przez kurytarz wewnętrzny. Matka moja, brat, Mania, Natalka, miss Edyta, akuszerka; mamka, doktór Jemma byli obecni przy obrzędzie. Ja pozostałem u łoża chorej.
Ciężka senność ją ogarniała. Oddech z trudem wydobywał się z ust nawpół otwartych, tak bladych, jak najbledsza z róż rozkwitłych w cieniu. Cień panował w alkowie! Myślałem patrząc na nią: „Więc ja jej nie ocalę? Oddaliłem od niej śmierć, a teraz śmierć znów powraca. Jeśli nie nastąpi szybka zmiana w obecnym jej stanie, ona umrze z pewnością. Dopóki zdołałem trzymać Rajmunda zdala od niej, dopóki udawało mi się za pomocą mego przywiązania dać jej nieco złudzenia i zapomnienia cokolwiek, zdawało się, że chce wyzdrowieć. Odkąd wszakże widuje swego syna, odkąd rozpoczęła się dla niej napowrót męczarnia, z dniem każdym stan jej się pogarsza, utraca więcej krwi, niżby jej zabierały bez-
Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/387
Ta strona została przepisana.
XXXIX.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/45/Gabryel_d%E2%80%99Annunzio_-_Intruz.djvu/page387-1024px-Gabryel_d%E2%80%99Annunzio_-_Intruz.djvu.jpg)