Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/386

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A teraz, słuchajcie, co wam mówię — ciągnął Jan Scordio głosem wzruszonym, przypatrując się obsianej glebie. — Niechaj Bóg da, aby syn mój chrzestny był tak dobrym, jak chleb, co się zrodzi z tego posiewu! Amen!