Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poczyniłem z największą starannością przygotowania potrzebne. Byłem u doktora Vebesti, zatelegrafowałem o dniu mego powrotu do Badioli i przyśpieszyłem mój wyjazd.
Pożerała mnie niecierpliwość; dojmujący niepokój przejmował mnie, jak gdybym szedł na spotkanie rzeczy nowych i nadzwyczajnych. Podróż wydała mi się nieskończoną. Leżąc na poduszkach wagonu, udręczony gorącem, dławiony kurzem, który się wciskał przez szczeliny okien, kiedy monotonny turkot pociągu parzył się z również monotonnym śpiewem koników polnych, nie mogąc uśpić mego smutku, myślałem o przyszłych zdarzeniach, rozważałem przyszłe prawdopodobieństwa, próbowałem przejrzeć tę wielką ciemność. Ojciec dotknięty był śmiertelną chorobą. Jakiż los przeznaczonym był synowi?