Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strzegałaś niczego“. Och! nie, to fałsz; wiedziałam wszystko, odgadywałam wszystko; a kiedy spostrzegałam w twych oczach rozrzewnienie, czułam, jak dusza moja słabnie. Słuchaj, Tullio. W ustach moich tylko prawda, szczera prawda. Oto jestem przed tobą, jak konająca. Niepodobieństwem byłoby dla mnie kłamać. Wierz temu, co ci mówię. Nie myślę bynajmniej usprawiedliwiać się, nie myślę bynajmniej się bronić. Odtąd wszystko jest skończone. Ale chcę ci powiedzieć jedno, ponieważ to rzecz prawdziwa. Wiesz, jaką miłość miałam dla ciebie od pierwszego dnia, kiedyśmy się poznali. Przez lata całe i lata miałam dla ciebie przywiązanie ślepe i nietylko przez lata szczęścia, ale także przez ciąg lat niedoli, wtedy, kiedy miłość twoja dla mnie osłabła. Ty to wiesz, Tullio. Zawsze mogłeś zrobić ze mną wszystko, co chciałeś. Zawsze znajdowałeś we mnie przyjaciółkę, siostrę, żonę, kochankę gotową do każdego poświęcenia dla twej przyjemności. Nie sądź, Tullio, nie sądź, że ci tu przypominam długie me przywiązanie po to, by cię oskarżać. Nie, nie. Nie mam w duszy ani jednej kropli żółci, ani odrobiny goryczy względem ciebie, słyszysz? ani jednej kropli żółci. Ale pozwól, że w tej godzinie przypomnę ci przywiązanie i miłość, które ozłociły lat tyle, że ci mówię o miłości, o nieprzerwanej mej miłości, bez przerwy, rozumiesz? bez najmniejszej przerwy. Zdaje mi się, że namiętność moja dla ciebie nigdy nie